W pierwszy dzień wiosny musi być wesoło i tak też było, u nas na Jesionowej. Wesoło, smacznie i tym razem, po czesku. Co prawda zima zadomowiła się u nas nazbyt długo, ale my pomogliśmy wiośnie pożegnać zimę „roztapiając bałwanki”, także wiosna jest już tuż, tuż… Ale zacznijmy od początku.

 

W pierwszy dzień wiosny postanowiliśmy bliżej poznać kuchnię naszych sąsiadów, od których zima również nie wyprowadziła się jeszcze na dobre, mianowicie kuchnię czeską. Już przy wejściu każdy z nas miał malowaną na policzku flagę Czech, co pozwalało od samego początku poczuć czeski klimat.

 

Kiedy wszystkie buźki były już wymalowane, wszyscy przeszliśmy w okolice kuchni, gdzie zaczęły się najpierw przygotowania dań głównych. Pierwszym z nich był smażony ser camembert, obtoczony w mące, następnie w jajku i na końcu w bułce tartej. Warto zapamiętać, bowiem najlepszy jest właśnie wtedy, gdy panierujemy go w takiej kolejności, co też uczyniliśmy. W międzyczasie trwały zabawy i zagadki dotyczące Czech. Może wam również coś mówi nazwa „Kremilek i Vochomurka?”, bądź wiecie „Jaka jest znana, pyszna czeska czekolada” (studenci powinni wiedzieć). Czeski język jest do naszego na tyle podobny, że wielu słów można się domyśleć, aczkolwiek są również słowa na które należy uważać (np. na nasze słowo szukać). Przekonał nas o tym nasz zaproszony gość, nauczyciel języka czeskiego Pan Szymin Karolewski, ale przede wszystkim pasjonat Czech, o czym mieliśmy okazję się przekonać. Gdybyście zastanawiali się już nad wakacjami, warto pomyśleć właśnie o kraju naszych południowych braci. Bo Czechy to nie tylko Praga. Za najpiękniejsze miasteczko uważa się Krumlov, leżące na samym południu. Również warta polecenia jest Brama Morawska. Ciekawostką jest, że Czesi w paszporcie mogą wpisać sobie jedno z trzech obywatelstw: czeskie, morawskie, bądź śląskie. Poznaliśmy, więc nie tylko czeską kuchnię, ale również zakątki i kulturę. Warto wspomnieć, że przygotowane przez nas czeskie przysmaki spotkały się nie tylko z uznaniem nas wszystkich, ale również naszego gościa. Na początku podaliśmy ser smażony (czes. Czeski Syr), oczywiście z frytkami i sosem tatarskim.

 

Tego dnia nie mogło zabraknąć także jeszcze jednej specjalności kuchni czeskiej – mianowicie knedlików, które idealnie pasowały do przygotowanego gulaszu ( czes. czeskie houskove knedliky). Ale to nie wszystko. Przyszedł również czas na deser, który stanowił nie tylko zwieńczenie wyśmienitego wieczoru, ale również zwieńczenie zimy. Mowa o ciasteczkach, zwanych „roztapiającymi się bałwankami”. Podstawę stanowią kruche maślane ciastka, które każdy dekoruje według własnego „gustu wizualnego i smakowego” (są nie tylko smaczne, ale i bardzo urocze). Ciasteczka polewamy lukrem (cukier puder z cytryną), aby nasze dekoracje- tj. pianka marshmallow i przeróżne posypki cukrowe- mogły zostać przytwierdzone do ciasteczka i w efekcie stworzyły roztapiającego się, kolorowego bałwanek, przypominającego już bardziej o wiośnie aniżeli o zimie. Także do nas już wiosna zawitała.

 

– wolontariuszka Ewa –