„Jak dobrze nam zdobywać góry i młodą piersią chłonąć wiatr. Prężnymi stopy deptać chmur i palce ranić ostrzem Tatr” – słowa tej turystycznej piosenki  przez kilka dni ferii, od 5 do 12 lutego 2012 roku bardzo dobrze pasowały do 20-osobowej grupy młodzieży, która z parafii św. Mikołaja w Łęgowie wyruszyła na podbój Tatr. W tym gronie znalazły się też dwie osoby, które objęte są programem stypendialnym Skrzydła. I dobrze się stało, bo do tego, cośmy zaplanowali skrzydła rzeczywiście byłyby wskazane.
Wyjazd zaczął się nienajlepiej. Najpierw okazało się, że z powodu mrozów w Zakopenam i awarii wody będziemy musieli nocować w trzech różnych domach (na szczęście wszystkie były „w sąsiedztwie”), na domiar złego od Torunia do Krakowa współpracy odmówiło ogrzewanie pociągu, a temperatura w przedziałach dosyć szybko spadła do okolic „0”. Zanim więc tak naprawdę rozpoczęliśmy naszą przygodę w górach już mieliśmy prawdziwą szkołę przetrwania. Zakopane przywitało nas mrozem i niebem zaciągniętym chmurami. My jednak jako „weterani nocnej walki z chłodem” nie poddaliśmy się pogodzie i po przejściu blisko 14 km uczestniczyliśmy w Eucharystii w Pustelni św. Brata Alberta na Kalatówkach. W kolejnym dniu podkręciliśmy tempo przechodząc z Doliny Kościeliskiej przez Przełęcz Iwanicką do Doliny Chochołowskiej. W trzecim dniu naszego pobytu pogoda znacznie się poprawiła. Na niebie piękne słońce, a na termometrze zaledwie -10 C. Nie mogliśmy zmarnować takiej pogody, więc postanowiliśmy iść wyżej – do schroniska na Hali Gąsienicowej, a co bardziej ambitni aż na Kasprowy Wierch przez Przełęcz Świnicką (w zimie mimo wszystko odradzamy :). Czwartek był czasem rekreacji. Przedpołudnie spędziliśmy na nartach, a pod wieczór udaliśmy się wspólnie na Krupówki, by wydać wszystkie oszczędności. W kolejnym dniu wybraliśmy się na Halę Kondratową, by stamtąd graniami przejść po raz kolejny na Kasprowy Wierch. W sobotę wreszcie po monotonnej wędrówce na Gęsią Szyję, urządziliśmy sobie szalony zjazd na workach wypełnionych śniegiem w stronę Polany Jaworzyńskiej, gdzie w pięknym Sanktuarium Matki Bożej, Królowej Tatr uczestniczyliśmy w ostatniej podczas wyjazdu Mszy Świętej. Uradowani i szczęśliwi, choć pewnie trochę zmęczeni tym „wypoczynkiem” powróciliśmy do naszych domów, zostawiając za sobą piękne Tatry, ale  chowając w sercach wspomnienia i nadzieje, że w przyszłe ferie ponownie uda nam się zorganizować taką szaloną wyprawę.

 

Dzięki wsparciu darczyńców indywidualnych 10 stypendystów SKRZYDEŁ mogło skorzystać z zorganizowanej formy wypoczynku.