W sobotę rano 19.09, LSO Strzebielino wyruszyła na poszukiwanie przygód. 🙂
Udaliśmy się do schroniska wypoczynkowego Łowcy Przygód, który znajduję się w Porzeczu. Jego właścicielem jest P. Grzegorz Linda. Celem naszej wyprawy był nie tylko wypoczynek, ale i integracja, która jest niezwykle ważna wśród młodych ludzi.
Przygodę rozpoczęliśmy rano, wyjściem spod kapliczki św. Maksymiliana. Już na miejscu odbyło się spotkanie, na którym zapoznaliśmy się z naszymi wspaniałymi instruktorami: Owcą, Noskiem, Tomkiem i Adamem. Poznaliśmy również zasady korzystania z przywilejów owego schroniska. Dostaliśmy wskazówki i instrukcje dotyczące poruszania się po okolicy, zbiórek, zabaw, posiłków itp. Niezwykła dyscyplina, której nauczyliśmy się już na pierwszym kroku naszej wyprawy, zobowiązała nas do stawienia się na miejscu zbiórki już za chwilę, by bawić i śmiać się w najlepsze. Zabawa Bomba, która była pierwszą z licznych oraz chyba najbrudniejszą grą, bardzo nam się spodobała. Następnie była wyprawa na miejsce kolejnej zabawy. Ustawili nas w szeregu i podzielili na trzy drużyny. Celem było zdobywanie flag przeciwnych drużyn.
Naszymi bazami były wzgórza. Zdrowa rywalizacja dobrze nam zrobiła- uczyliśmy się wygrywać i przegrywać, a wysiłek fizyczny niezwykle zwiększył nam apetyt, więc poszliśmy na obiad. Gdy zaspokoiliśmy nasz głód i troszkę odpoczęliśmy, zaprowadzono nas na miejsce gdzie znajdowała się ścianka wspinaczkowa. Byli Ci bardziej odważni i Ci trochę mniej, ale każdy podjął się wejścia na nią. Znowu podzielili nas na dwie grupy. Pierwsza poszła na pole, aby ćwiczyć celność i precyzję podczas strzelania z łuku, druga natomiast podjęła się wspinania, aby zwalczyć swoje lęki.
Wyzwania, które przed nami postawili były niezwykle ekscytujące i interesujące. Po wypełnionych misjach, zamieniliśmy się. Druga grupa strzelała z łuku, a pierwsza się wspinała. Kolejnym zaskakującym doświadczeniem było obcowanie z psami o rasie husky syberyjski, I pamiętajcie… Husky syberyjskie a nie husky!- tak powtarzała jedna z instruktorek. Dowiedzieliśmy się trochę na temat tych wspaniałych istot oraz zapoznaliśmy się z nimi osobiście 😉 Następnie udaliśmy się na przepyszną i obfitą kolację.
Niezwykle tajemniczy zrobili się nasi instruktorzy wieczorem. Kazali nam się ciepło ubrać,
i czekać przy miejscu zbiórki o wyznaczonej godzinie.
Poszliśmy na piękny taras aby śpiewać pląsy. Doskonale spełniliśmy oczekiwania prowadzących, gdyż poczuliśmy się jak dzieci, a o to im chodziło. Po krótkiej pogawędce przy ognisku i zjedzeniu kiełbasek wyruszyliśmy w teren.
Było już bardzo ciemno. Trochę się baliśmy, szczególnie dziewczyny.
Podzieleni na drużyny wypełnialiśmy polecenia przewodniczących. Naszym zadaniem było przedarcie się na drugą stronę lasu, a zadaniem drużyny przeciwnej było niedopuszczenie nas do mety. Drżący stanęliśmy na wyznaczonych pozycjach.
Poczuliśmy falę adrenaliny objawiającej się przyspieszonym biciem serca, wzrostem ciśnienia krwi, rozszerzeniem oskrzeli, rozszerzeniem źrenic itd. 😉 Niestety nikomu nie udało się dotrzeć do mety niezłapanym. Tak zakończyła się nasza nocna gra. Z niechęcią wróciliśmy do schroniska. Z głową pełną wrażeń poszliśmy spać.
Rano po zjedzeniu śniadania wróciliśmy do Strzebielina na mszę świętą. Tak skończyła się nasza niesamowita przygoda ;( Na długo pozostaną w naszej głowie wspaniałe wspomnienia. Żałujemy, że tak krótko trwała nasza wycieczka. Bardzo dziękujemy wszystkim organizatorom i sponsorom: Parafialnemu Zespołowi Caritas oraz naszym księżom: ks. Sławkowi oraz ks. Zbigniewowi, którzy włożyli bardzo dużo sił byśmy bawili się tak wspaniale! To miło ze strony tych ludzi, że starają się by młodzież czerpała z życia to co piękne. Przesyłamy pozdrowienia dla naszych instruktorów i jeszcze raz dziękujemy za świetną zabawę! Razem planujemy jeszcze kilka takich wspaniałych wycieczek. Do zobaczenia kolejnym razem!

Kinga