Dnia 28.08.09r (piątek)w supermarkecie „Real” na Osowej około godziny10:00 po otrzymaniu „instrukcji”, plakatów, ulotek i wielkich żółtych
koszulek 😉 z wózkami oklejonymi plakatami reklamującymi akcje
ruszyliśmy w strone kas, aby zbierać przybory szkolne dla ubogich
dzieci. Reakcje ludzi na to co robimy były różne.Większość osób z uśmiechem i zainteresowaniem czytali karteczki informujące o mozliwości pomocy biedniejszym dzieciom, które rozdawaliśmy a następnie zapełniali
nasze wózki najróżniejszymi przyborami szkolnymi, od zeszytów przez
ołowki i kretki aż po piórniki. Niektórzy przyjmowali „ulotki” z niechęcią a jeszcze inni wogóle ich nie brali. Jednak nieprzeszkodziło nam to w dalszej realizacji akcji. Około godziny 14:00 z pełnymi już koszykami wyczekiwaliśmy wyczekiwaliśmy na Ks.Tyberiusza i Panią Ewę,którzy mieli nas odebrać z supermarketu. Kiedy już przyjechali zrobiliśmy sobie kilka zdjęć po czym zaczeliśmy pakować uzbierane przez wolontariuszy wyprawki szkolne do siatek które zdobył ks. Tyberiusz. Siatki z przyborami pojechały sobie samochodem do centrum CARITAS z jedną z wolontariuszek – Anią. Zadowoleni i trochę zmęczeni
wpakowaliśmy się do samochodu i ruszylismy w drogę powrotną. Podsumowując
akcja była naprawdę bardzo udana,warto było postać te parę godzin.

Patrycja – wolontariuszka

Podczas wolontariatu na akcji Szkolne Ołówki Caritas można było się
spotkać z różną reakcją ludzi – na szczęście głównie pozytywną. Jedni
trochę zakłopotani tym, czy aby na pewno kupili to, co dzieciom się
przyda, inni tłumaczyli swoim maluchom dlaczego wkładamy do koszyka
blok czy zeszyty. Dzieci z kolei czasem pytały rodziców o to, dlaczego mama oddała tym paniom te najfajniejsze kolorowe ołówki?
Spośród wszystkich tych sytuacji jedna najbardziej zapadła mi w pamięć.. może dlatego,że najbardziej wzruszyła 🙂
Przy jednej z kas obok których stał nasz wózek zakupy robiła mała
dziewczynka – miała może 5 lat… tak na oko 😉 Podczas gdy dziadek uważnie pakował wszystie zakupy do siatek, dziewczynka bacznie nam
się przyglądała obchodząc nasz wózek dookoła jakby sprawdzając jego
zawartość 🙂 Pośród zakupów pakowanych przez dziadka zauważyłam jeden różowy
zeszyt. Kiedy dziadek zapłacił, zapakował wszystkie zakupy do wózka odszedł z wnuczką kilka metrów od naszego stanowiska. Z daleka widzieliśmy jak dziewczynka szarpiąc dziadka pokazuje w naszą stronę.
Dziadek pewnie jej wytłumaczył dlaczego tu jesteśmy, co zbieramy.
Dziewczynka pomyślała chwile, spojrzała na swój wózek z zakupami, potem
na nasz i wyjęła ze swoich zakupów uroczy różowy zeszyt po
czym – trochę zawstydzona – włożyła go do naszego wózka 🙂
Na zeszycie była narysowana krówka i napis „ola ma krowę” po czym
wywnioskowałam, że może dziewczynka ma na imię Ola i dlatego tak bardzo
zależało jej na tym zeszycie a mimo to go oddała. Może dlatego
poczułam i odczułam jego wielka wartość 🙂

Dziękujemy:) za ten wyjątkowy dar oraz za wszystkie
inne:)

Ania