A wielu z nas uważa, że to tylko taka ładniejsza nazwa umieralni.

Gość Niedzielny po debacie.

 

W środowy wieczór 15 lutego w świetlicy sopockiego Domu Hospicyjnego zebrali się przedstawiciele świata akademickiego, medycznego i biznesu, by wspólnie ze zgromadzonymi gośćmi szukać odpowiedzi na pytanie, czym tak naprawdę jest hospicjum.

 

Skojarzenia to przekleństwo

 

Podczas dyskusji sporo czasu poświęcono na rozprawienie się z mitami i stereotypami, które narosły zarówno wokół kwestii końca ludzkiego życia, jak i wokół tego szczególnego miejsca, jakim jest hospicjum. Znaczna część społeczeństwa żyje w przeświadczeniu, że jest to tylko miejsce do umierania. Stąd też paniczny lęk nie tylko przed trafieniem do domu hospicyjnego, ale i przed samym wspominaniem o nim. – Opieka nad osobą terminalnie chorą to nie jest margines! – podkreślała prof. Monika Lichodziejewska-Niemierko, kierownik Zakładu Medycyny Paliatywnej Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. – A hospicjum to zarazem koniec i szansa. Koniec życia osoby chorej, ale i szansa na profesjonalną, różnoraką opiekę nad nią w tym okresie – tłumaczyła. Człowiek, który stanie się mieszkańcem hospicjum, otrzymuje opiekę personelu medycznego oraz wolontariuszy. Pobyt w tym szczególnym miejscu może – a nawet powinien – być szansą na podsumowanie swojego życia i spojrzenie na nie z innej perspektywy. – Kiedy gaśnie nadzieja i zaczyna brakować wiary, wtedy pozostaje jeszcze miłość, szczególnie ta Boża, silniejsza od śmierci – mówił Bogusław Baliński, Dyrektor generalny firmy Impex. Reprezentant świata biznesu zauważył, że ludzie w hospicjum wyzwalają się z pogoni za sukcesem, do którego dążyli przez lata. – Należy im pomagać powoli wchodzić w życie w wymiarze metafizycznym – tłumaczył dyr. Baliński.

 

Trudne rachunki

 

W codzienności hospicyjnej jednak metafizyka przeplata się z codziennością. Tym boleśniejszą, im bardziej wiąże się ona z pieniędzmi. A raczej z ich brakiem. Państwo polskie nie jest przygotowane na stawienie czoła starzeniu się społeczeństwa czy rosnącej zapadalności na nowotwory. I w tym kontekście ruch hospicyjny jest szansą, gdyż wykreował wielu profesjonalistów w różnych dziedzinach, nie tylko medycznych, o czym przekonywał dr hab. Tomasz Zdrojewski, przewodniczący Komitetu Zdrowia Publicznego PAN. On też zauważył, że z ekonomicznego punktu widzenia najbardziej opłacalna jest rodzina wielopokoleniowa, która sprawdza się zwłaszcza w terminalnym okresie życia człowieka i opieki nad nim. W opiece tej przydatne są osiągnięcia techniki. Jednak i one nie są właściwie oceniane i promowane, o czym z żalem mówił prof. Henryk Krawczyk, rektor Politechniki Gdańskiej. – Miernikiem innowacji są zyski. A jak wycenić sprzęt przeznaczony dla hospicjum stacjonarnego albo domowego? – pytał retorycznie. Bezcenna za to jest obecność wolontariuszy z ich optymizmem i mądrością życiową, zwłaszcza w przypadku osób w dojrzałym wieku – to spostrzeżenie Hanny Zych-Cisoń, wicemarszałka Województwa Pomorskiego. Podobnie twierdziła dr Aleksandra Modlińska, kierownik medyczny w Domu Hospicyjnym św. Józefa w Sopocie. – Hospicjum to po prostu szansa, by dostrzec drugiego człowieka – przekonywała. – Dzięki takim spotkaniom i osobistemu świadectwu o tym, co stanowi istotę tego miejsca, każdy może być ambasadorem życia, które w hospicjum jest nieustannie obecne – mówił Andrzej Urbański, dyrektor Hospicjum św. Józefa w Sopocie i organizator debaty.   Agnieszka Skowrońska, Gość Niedzielny/Gdańsk

http://www.youtube.com/watch?v=e7493Mln2iE

 

http://www.youtube.com/watch?v=ZInbtFdQfF8

 

 

opracowanie: AU

 

zdjecia: Waldemar Bryłka