Takie ferie wydawać by się mogło, że to nic nadzwyczajnego – wyjazd z dziećmi, organizacja zabaw, czasu wolnego, opieka, wieczorne rady, jedzenie.

Wszystkie inne kolonie i zimowiska składają się z tych samych elementów.

Największą różnicę można dostrzec w ludziach – bo to właśnie oni tworzą tę niezwykłość, sprawiają, że zwykłe zimowisko staje się czymś wspaniałym i niezapomnianym. Najbliższa mi samej jest kadra, bowiem zanim cokolwiek się rozpocznie, wspólnymi siłami wymyślamy pomysły gier I zabaw, sposoby spędzania wolnego czasu z dziećmi, organizację dnia. Gdy są problemy – wspieramy się, radzimy jeden drugiemu, a wieczorem aby trochę rozładować napięcie „kręcimy bekę” tak, że aż buzia boli od śmiania się.

Dzieci właściwie zajmują tę samą pozycję bowiem z nimi spędzam praktycznie cały dzień. Na ten tydzień staję się czarodziejką, która pokazuje im, że może nie być problemów i bałaganu, a w każdej rzeczy znajdzie się coś pięknego. Wszystkie ich problemy stają się moimi, mało tego – jest to szansa na poszerzenie ich wiedzy, ale także mojej- pokazuję, że wszystkie kłopoty to chwila, trzeba tylko chcieć coś zmienić – wybaczyć, przeprosić, zapomnieć, wspierać się, żartować. Ponadto dzięki dostrzeżeniu  wyjątkowości każdego dziecka mogę pokazać im samym jakie są niezwykłe gdyż same często tego nie widzą.

Wszyscy ludzie pracujący w Warzenku to swego rodzaju dopełnienie. Każdy ma wyznaczoną rolę ale kiedy wychowawca tę rolę podkreśla ma to ogromny wpływ na dziecko. Chodzi o docenienie pracy innych,  rozumienie ich znaczenia, czasem zwykłe podziękowanie i wyrozumiałość. Przypomina mi się zaraz dzień, w którym jedna z moich dziewczyn „przypadkiem” wyłamała drzwi z zawiasów- należało zrobić interwencję do Pana Mietka, który jak wiadomo w Warzenku jest postrachem dzieci. Cóż za niezwykłość, gdy Pan Mietek po obejrzeniu drzwi popłakał się jak dziecko mówiąc, że jego praca nie jest doceniana. Strach, który do tej pory wiązał się z osobą naszego konserwatora ustąpiły współczuciu I życzliwości. I takich sytuacji jest na prawdę całe mnóstwo ❤ Najprzyjemniejsze natomiast przez ten tydzień jest możliwość zamienienia się w dziecko. Dzieci myślą i robią inaczej. Są twórcze,  głośno się śmieją, co inne jest dla nich problemem. I właściwie cała kadra nagle przeistacza się w takie dzieci, obsypują się brokatem, wycinają sobie żarty, głośno śpiewają, tańczą… czasami mam wrażenie, że bawią się lepiej niż podopieczni – a może właśnie to oni swoją postawą powodują otworzenie się ich na zabawę?

I te uśmiechy. Pojawia się nieraz tyle problemów, że kiedy wracam po tygodniu i psychicznie czuje się jak zużyta pobazgrana, podarta kartka papieru, którą najlepiej należałoby wyrzucić do kosza. Ale każdy uśmiech dziecka, rozwiązany problem, wyjaśniona sytuacja, sprowokowany śmiech, przytulenie, – to wszystko jest największym prezentem, który można wspominać długo …

Madziax Wasiak – wychowawca.