Tyle oczekiwań, tyle przygotowań, czasem planów, a czasem ukrytych nadziei… A teraz możemy już tylko westchnąć, wspominając … „ach, cóż to był za bal…”. Bo mowa tu będzie o najważniejszym i najbardziej wyczekiwanym balu w roku: balu wolontariuszy.
Po licznych i najczęściej kosztownych przygotowaniach, począwszy od wypożyczenia stroju, a skończywszy na zakupie wszelakiego rodzaju „upiększaczy”, nadszedł wreszcie ten jedyny wieczór… BAL
W mroźny wieczór 30 stycznia od godziny 19 zaczęły podjeżdżać samochody, przywożące na bal piękne dziewczęta i eleganckich panów. W końcu wybiła godzina 20 i rozpoczął się bal wolontariusza 2010. Najpierw ks. Krzysztof przywitał wszystkich przybyłych wolontariuszy , a później nadszedł czas pysznej kolacji. Pierwszy taniec należał do Księdza i Karoliny a następnie został wykonany układ taneczny do piosenki pt. ”Hey Baby” .
Później nie pozostawało nic innego jak tylko oddać się karnawałowemu szaleństwu i tańczyć, tańczyć, tańczyć… Jedynymi przerwami były konkursy. Między innymi „dmuchanie mąki”, „tańczenie wokół krzeseł”, „karmienie budyniem;)”, „jedzenie flipsów”, „tańce na gazecie”, „jedzenie jabłka ze sznurka” i inne. Każdy uczestnik został nagrodzony drobnym upominkiem. Aż do chwili, gdy o 4 rano nikt nie miał już siły i zakończyliśmy imprezę
Tak więc stało się… i Bal Wolontariusza 2010 przeszedł do historii…ale będzie żył wiecznie, gdy każdy z nas, wspominając go, westchnie z nostalgią… „Ach, cóż to był za bal…”
O godzinie 9.00 zostaliśmy zaproszeni na pyszne śniadanie przygotowane przez wspaniałe kucharki, a następnie o 10.00 nadszedł czas na Msze świętą prowadzoną przez księdza Dyrektora. Po mszy Pani Ania zorganizowała dla wolontariuszy kulig, który cieszył się wielkim zainteresowaniem – o 11.00 podjechały 2 piękne konie z saniami i część wolontariuszy ruszyła w zimowe szaleństwo, a pozostali wolontariusze porządkowali ośrodek.
I tak o 13.00 pożegnaliśmy się z Warzenkiem ale nie na długo, za dwa tygodnie wracamy tak jako wychowawcy na zimowiskach.

Gosia i Damian