Turnus zaczął się nie inaczej, jak w sobotę. Była to wyjątkowa sobota, ponieważ świąteczna – przeżywaliśmy uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Dzieci zaczęły zjeżdżać ok. 15.00 po południu. Po podziale na grupy iprzywitaniu z ciociami i wujkami oraz małym zapoznaniu się wzajemnie przyszła pora na Mszę Św., która była oficjalnym rozpoczęciem naszych kolonii. Kierownikiem turnusu był Wojciech Piestrzyński, któremu podlegała kadra, której z kolei miały słuchać się dzieci (niby oczywiste,a jednak nieraz trudne do osiągnięcia) :). Naszych aniołków, niektórych z piekła rodem była prawie 100. Hasło przewodnie naszych kolonii to: ,,Przyjaciel Lolka”. Przez cały nasz pobyt w Warzenku postać Jana Pawła II przewijała się w zabawach, rozwijaniu naszych talentów – w tym również aktorskich. Na koniec turnusu grupa naszych najlepszych aktorów pod nadzorem cioć przygotowała wspaniałe przedstawienie o Papieżu Polaku pod tytułem ,,Kawiarniane wspomnienia”, na które przybyli znakomici goście m.in.dyrektor Caritas ks. Janusz Steć. Oprócz warsztatów teatralnych, na których pieczołowicie ćwiczyła nasza aktorska trupa mogliśmy zaprezentować swoje umiejętności na spotkaniach tanecznych i sportowych. Zajęcia z tańca przyspożyły nam dużo radości i śmiechu, a zajęcia sportowe pozwoliły wykazać się sprawnością fizyczną, ale także ,,celnym okiem”. Pewnie nie wiecie, o co chodzi…? Już wyjaśniam – mieliśmy prawdziwą szkołę przetrwania – strzelaliśmy z pozycji stojącej i leżącej, czołgaliśmy się, itp. Poza atrakcjami na miejscu czekały nas jeszcze dwie wycieczki. Pierwsza odbyła się na początku – 18.08. Był to wyjazd krajoznawczy do Łeby, a konkretniej na wydmy. Mieliśmy spory kawałek drogi do przebycia, bo ok. 22 km. Dzieciakom bardzo się podobało choć wróciliśmy do ośrodka
dość późno i wszyscy byli zmęczeni. W drodze powrotnej w autokarach panowała ogromna cisza, jednak tuż po dotarciu do Warzenka dzieciaki zregenerowały swoje siły i dalej mogły szaleć. Biedna Ciocia Ela miała pełne ręce roboty. W ośrodku można było stworzyć własną Łebę za sprawą piasku, którego było pełno w każdej części garderoby i nie tylko… Szaleliśmy do woli po wydmach turlając się, zbiegając i wykonując przewroty. Druga z wycieczek miała zupełnie inny charakter. Chodziło o integrację z osobami niepełnosprawnymi w różnym wieku. Koloniści byli podzieleni na trzy grupy i każda z nich trafiła do innego ośrodka na warsztaty terapii zajęciowej (w Rumii, Krzywym KOle i Trąbkach Wielkich). W poszczególnych placówkach wspólnie tzn.
my i podopieczni ośrodków bawiliśmy się, albo wykonywaliśmy prace plastyczne. Było to niezapomniane przeżycie zarówno dla nas, jak i osób z ośrodków, które były bardzo uradowane z naszej wizyty. Oprócz tych dwóch autokarowych wyjazdów urządzaliśmy sobie dłuższe piesze wycieczki np. do Oleńki, czy Tokar. Często, na świeżym powietrzu mieliśmy zawody sportowe, podchody, a nawet budowaliśmy szałasy w lesie.
Przoooooooooogromnym powodzeniem cieszyły się na tym turnusie dyskoteki -dzieciaki nalegały na nie codziennie – oczywiście nie dawaliśmy się :). Musimy się pochwalić, iż pobiliśmy rekord
na najdłużej wytańczoną dyskotekę w Warzenku. Wytrzymaliśmy do godziny 5.02!!! Tzn. dzieciaki z kadrą było gorzej…:)
Dużo zabawy przysporzyły nam teleturnieje takie jak np. familiada, wywiady z Pawłem (czołowym gadułą, ale tylko VI turnus zdaję sobie sprawę, o co właściwie chodzi), a także wybory Miss i Mistera. Oczywiście odbyły się tradycyjne śluby kolonijne…
A na zakończenie słynne Warzentynki, które były wspaniałym podziękowaniem dzieci (i nie tylko) za poświęcony czas.
Na kolonii (jako opiekun:)) byłam pierwszy raz i mimo tego, iż zapierałam się, że pierwszy i ostatni, bo początki nie były wcale łatwe to już wiem, że to nie był ostatni…

Pozdrawiam – Ciocia Magda