„Że ten księżyc się uśmiecha właśnie do mnie

Że ta gwiazda, która spadła jest na szczęście

I że skoro przyleciała z tak daleka

Może mamy tutaj w górach, choć namiastkę nieba.”

 

 

Namiastką nieba, było 39 dzieci, które czy w deszczu, czy w skwarze szły nieprzerwanie. Dzieci, które mimo przemoczonych ubrań i butów szły z uśmiechem na twarzy. Żadne z nich nie mówiło „nie pójdę dalej!” nie płakało ze zmęczenia i niepogody.

 

 Namiastką nieba był ich uśmiech. Taki piękny, prosty, dziecięcy. Dzieci mają tę magiczną zdolność śmiania się z najmniejszego strumyczka, promienia Słońca… i mają też zdolność do zarażania tym uśmiechem.

 

Namiastką nieba był nasz niebieski Maluch 😉 Który co godzinę stawał gdzieś na drodze. Do którego czułe słówka przemawiały lepiej niż mechanicy. Którego trzeba było pchać przez pół Krynicy, aby później podziwiać podczas jazdy widoki Beskidów.

 

Namiastką nieba byli ludzie, których spotkaliśmy na swojej drodze. Najlepszym przykładem są gospodarze pola namiotowego nad Popradem. To tacy ludzie, którym tylko skrzydeł brakuje by stali się aniołami.

 

Namiastka nieba była ciepła herbata, po długiej wędrówce, wypita wśród śmiechu, zabawy,
a przede wszystkim wśród 39 dzieci, 8 wychowawców i 1 kierownika… czyli wśród przyjaciół.

 

Namiastką nieba był ogień. Który palił się każdego wieczora, przy którym odbyła się niezliczona ilość spotkań, rozmów tych poważnych i tych całkiem błahych. Ogień przy którym grzeliśmy nie tylko nasze ubrania i ciała, ale też serca i dusze.

 

Namiastką nieba były te wszystkie uczucia, które zrodzić się mogą tylko w górach. Radość, która swoją siłą mogłaby góry przenosić, duma, która rodzi się po dotarciu na szczyt, zmęczenie, które czuje się po wejściu do ciepłego śpiwora z kubkiem gorącej czekolady w ręce po całym dniu wędrowania. Przyjaźni, która sprawdzona raz na szlaku nigdy nie zawiedzie.

 

Namiastką nieba były przede wszystkim same góry. Jaworzyna wtulona we mgłę… Huzary mieniące się w blasku Słońca… z których niebo wydaje się takie bliskie…

 

Namiastką nieba była twórczość naszych dzieci. Bo to przede wszystkim one miały odkryć niebo w górach, a ich wiersze, które pisały przez cały pobyt w Beskidzie Sądeckim są tego odzwierciedleniem. Oto jeden z nich:

 

W Muszynie jest jak w bajce

Każdemu zbiera się tu na tańce.

Miasto otaczają góry

Które sięgają wysoko ponad chmury.

Przeżyjesz tam przygód sto

I wypijesz „Muszyniankę” aż po dno

Opodal ruin zamku kapliczka stoi

Ona Twe zmęczenie modlitwą ukoi

Muszynka i Poprad przez miasto przepływa

Wsłuchując się w ich szum czas miło upływa

Tak co dzień w Muszynie bywa,

Która w Beskidach cicho się skrywa…

 

 

 

Takie właśnie były Nasze Beskidy.

 

Ciocia M.