To była już nasza druga świąteczna akcja, w której wychowawcy z Warzenka powrócili do podopiecznych ze świątecznymi prezentami.

4 grudnia wspólnie z dzieciakami byliśmy w kinie i na placu zabaw a 18 grudnia wraz ze Świętym Mikołajem pojechaliśmy odwiedzić je i wręczyć wymarzone podarunki. Podczas akcji nie ominęły nas przeróżne przygody.

W niedzielę rano nasza dość liczna mikołajowa ekipa zebrała się w Leźnie. Tydzień wcześniej prosiliśmy klientów jednego z centrów handlowych o wsparcie dla rodzin „naszych dzieci” – 2 wózki były pełne. Teraz czekało nas podzielenie wszystkich produktów spożywczych sprawiedliwie na wszystkie rodziny. Razem zapakowaliśmy prezenty, paczki z żywnością i chemią gospodarczą.

 

Ruszamy! Już po drodze do pierwszej rodziny spotkała nas przygoda, gdyż bus św. Mikołaja miał usterkę. Na szczęście nasz wspaniały kierowca Maciek szybko temu zaradził i szczęśliwie dojechaliśmy do Warzna, gdzie czekały cztery dziewczynki. Były ogromnie zaskoczone a przede wszystkim ucieszone z tak nietypowych odwiedzin. Tu po raz pierwszy mógł „zaistnieć” nasz Mikołaj i spisał się znakomicie! Dalej ruszyliśmy w stronę Skrzeszewa. Niestety, awaria pojazdu okazała się poważniejsza niż myśleliśmy i zmusiła nas ona do powrotu do Leźna. Szybko „załatwiliśmy” zmienników i nowe sanie na 4 kółkach. Tylko cześć wolontariuszy z Mikołajem odwiedziła dwóch chłopców w Skrzeszewie, reszta w tym czasie spokojnie grzała się przy herbacie i rozpieszczała kota Znajdusia (dodajmy: kota parafialnego). Tak dość nie planowanie okazało się, że także dla naszej ekipy Mikołaj przewidział drobne prezenty, nie wyjeżdzaliśmy z Leźna bez podarunków.

 

Potem udało się już w całym składzie wyruszyć do Krzywego Koła gdzie czekała na nas kolejna dwójka kolonistów. Znów nie było łatwo, gdyż nasz mikołajowy konwój przypadkiem rozdzielił się i pogubił po drodze. Co to była za jazda! Aby dojechać niektórzy gnali przez roboty drogowe, nieistniejące mosty a jeszcze inni kluczyli po łąkach i polach. Po tych eskapadach niektóre samochody traciły widoczność (intensywna praca wycieraczek nie pomagała) – przegrywaliśmy z błotem. Jaka to była  radość gdy po długim oczekiwaniu znalieźliśmy sie wszyscy w Suchym Dębie. Stamtąd już tylko chwila drogi do Krzywego Koła. Dzieci były bardzo zadowolone z prezentów… i z wizyty cioć i wujków. Ostatnia trójka rodzeństwa oczekiwała nas w Grabinie, niektórzy już posneli  wypatrując Mikołaja ale w końcu i tam dotarł. Niestety nie wszyscy pomocnicy Mikołaja tam  dotarli bo w jednym aucie skończyło się paliwo i część ekipy szybciej wracała do domu.

 

Najważniejsze jest to, że udało się dostarczyć wszystkie prezenty i dzieci dostały to, o czym marzyły i to, co było im potrzebne. Te przygody oczywiście nie zniechęciły nas do następnych działań i już niedługo znów zaczniemy przygotowania do kolejnych odwiedzin w rodzinie, która potrzebuje pomocy. 

 

Chciałabym podziękować w imieniu wszystkich wolontariuszy którzy organizowali akcję:

  • dobroczyńcom, którzy ufundowali prezenty: p. Ani z mężem, paniom Danusiom, p. Monice, p. Joli, p. Magdzie, p. Ani, p. Gabrysi, p. Eli, p. Tomkowi, p. Andrzejowi i p. Wojtkowi z rodziną oraz tym, którzy pragneli pozostać anonimowi

  • szkolnemu Kołu Caritas z Gimnazjum nr 8 w Gdańsku,

  • naszym dzielnym kierowcom  Maćkowi, Grzesiowi, Piotrkowi i p.Darkowi

  • oraz wszystkim innym osobom, które w jakikolwiek sposób pomogły w tej akcji.                                                                                                                                                                       

 

 Tylko dzięki pomocy tak wielu osób to duże przedsięwzięcie mogło się zakończyć sukcesem.

Miriam

 

http://gdansk.caritas.pl/galeria,573/mikoaj-bywa-wolontariuszem-cz-2/