Akcje Letnie w Caritas to także 5 spływów. Oto relacją z pierwszego spływu.

Nasz spływ rozpoczął się 9 lipca i był zarazem pierwszym spływem w 2012r. zorganizowanym przez Caritas Archidiecezji Gdańskiej.   Zbiórka odbyła się o godz. 8.30 pod Hospicjum Caritas w Sopocie. Uczestnicy dostali do podpisania regulamin dotyczący zachowania na spływie-„kto nie podpisze ten nie jedzie..”: brzmiały słowa Kierownika Tomka oraz ks.Piotra BrzozowskiegoJ. Potem zapakowaliśmy nasze rzeczy do autokaru, pożegnaliśmy rodziców i ruszyliśmy do Warzenka, aby zabrać kajaki, wiosła, namioty, „kuchnię” i inne niezbędne rzeczy… . Pakowanie sprzętu w Warzenku zajęło sporo czasu, kiedy dotarliśmy wreszcie na Wdzydze wszyscy byliśmy już strasznie głodni. Po rozpakowaniu rzeczy z autokaru i przyczepy z kajakami zajęliśmy się rozłożeniem obozowiska. Jedni przynieśli drewno i rozpalili ogień oraz pilnowali jedzenia, drudzy rozbijali namioty, trzeci sprawdzali kajaki. Mimo, że na obiad były „puszki” zjedliśmy go ze smakiem. Kiedy po obiedzie trochę odsapnęliśmy wybraliśmy się na strzeżone kąpielisko, aby pobawić się w wodzie. Pani ratownik bardzo chętnie poinstruowała nas, jak zachwywać się na kąpielisku. Wieczorem urządziliśmy sobie zabawy integracyjne, co jak się okazało później bardzo przydatne, gdyż w naszej grupie były dwie Natalie. Nie musieliśmy, więc do żadnej wołać po nazwisku, ale po rzeczy, którą lubi.. Była, więc Natalia od kawy i Natalia od rowerów. Poza tym uczestnicy sprawdzali pamięć wychowawców jeszcze na końcu spływu pytając się: „Ciociu/wujku, a pamiętasz, co ja powiedziałam/-em, że lubię w tej zabawie pierwszego dnia”. Wielka była ich radość, jak pamiętaliśmy. Oprócz tego zaczęła się gra w mafię, w którą graliśmy codziennie po kilkanaście razy, wszędzie, gdzie się dało-nawet niektórzy próbowali w kajakach..  Tak, że samo słowo: „mafia” zdążyło już obrzydnąć zresztą nie tylko nam, ale i kartom, które były używane w grze-znacząco różnią się od pozostałej części talii.  Kolejnego dnia zaczęliśmy już nasz spływ, pierwszy dzień nie dość, że był ciężki sam w sobie, bo 8 km płynęliśmy Jeziorem Wdzydzkim to dla niektórych dlatego również, że pierwszy raz siedzieli w kajaku.. Spaliśmy na polu namiotowym w Borsku. Pole było ślicznie położone i mieliśmy spore dogodności, które potem nie zawsze już na nas czekały: długi stół przy którym wszyscy się mieszczą, wiaty na suszenie ubrań (tak..tak..już pierwszego dnia niektórzy mieli mokre rzeczy), wychodek… i wspaniały lasek do zabawy w dochowanki. Dodatkową atrakcją były świetliki. Drugi i każdy kolejny dzień praktycznie wyglądał podobnie. Zmieniało się tylko obozowisko i „kandydat do mycia gara”(za używanie niecenzuralnych słów). Spaliśmy m.in.:  w Osowie Leśnym, we Wdeckim Młynie, Błędnie. Natomiast, a propo garnka to szczególnie zabawnie wyglądały dziewczyny z perłowo-różowym lakierem na paznokciach i czarnymi końcówkami od sadzy. Wprowadziliśmy nową odminę francuskiego manicure . Nikt również, nie zapomni  łowienia ryb na własnoręcznie zrobione wędki w wykonaniu Grzesia i Błażeja: „Idź stąd ryby mi płoszysz!”. Pogoda nie zawsze była wymarzona, ale i tak mieliśmy sporo szczęścia, że ominęło nas tornado. Przedostatniego dnia dodatkowo czyściliśmy kajaki, a ostatniego, czyli 17 lipca namioty. Aby spływowej tradycji stało się zadość Kierownik musiał wylądować w wodzie, a dodatkowo jeszcze Pani Ala, która fotografowała całe zdarzenie. Dość długo trwało pakowanie sprzętu i rzeczy do autobusu, a także dostarczenie ich na miejsce drugiego spływu. Dlatego głodni udaliśmy się do pizzeri. Jaka była nasza radość po dziewięciu dniach, kiedy wreszcie mogliśmy zjeść  „coś normalnego”. Oczywiście pełen szacun dla wujka Tomka, który robi suuuper spaghetti i „papciajkę” z tuńczyka i ryżu, ale każdy marzył już o obiadku mamusi oraz fast foodach i pizzy.. Po tylu dniach spędzonych w lasach z minimalnym dostępem do cywilizacji nawet popularny w Polsce dyskont  wydawał nam się czymś nadzwyczajnym.   Był to mój pierwszy spływ w życiu, ale wiem już, że nie ostatni. Może z niektórymi spotkam się za rok. Pozdrawiam serdecznie całą moją ekipę!!!

ciocia/pani Magda