Adam Mickiewicz pisał:„Wierzysz, że Bóg narodził się w betlejemskim żłobie, lecz biada ci człowieku, jeśli nie narodził się w tobie”.

 

Jadąc do Matemblewa, mam w głowie zawsze ten sam obraz sprzed lat, kiedy jako dziecko wraz z rodzicami wyruszaliśmy na Mszę Świętą na leśnym wzgórzu, z pięknym klimatem, gdy pod stopami słychać było szelest przesuwanych liści, a wokół świergot ptasiej nutki. Za każdym razem kiedy wracam do Matemblewa, nie poznaję go, dokonuje się tu tak wiele pozytywnych zmian… To miejsce zadziwia mnie wciąż na nowo! Tak było i tym razem, gdy jak co roku przybyliśmy z Mieszkańcami „Domu na Fromborskiej” do Sanktuarium Matki Boskiej Brzemiennej na odpust.

 

W Kościele Katolickim powołanych zostało już wiele dzieł nawiązujących w swym charyzmacie do Osoby Ducha Świętego. Takim miejscem jest niewątpliwie Sanktuarium Matki Bożej Brzemiennej, na którego terenie działa Okno Życia Caritas oraz Dom Samotnej Matki – prowadzone przez Siostry Zakonne. Tu naprawdę można pokrzepić serce, doświadczyć Bożej miłości, otrzeć łzy i otrzymać radość we wspólnocie ludzi wiary.

Marta Roben powiedziała kiedyś: “Świat współczesny, nie tyle oczekuje głosicieli Dobrej Nowiny, ale miejsc, gdzie żyje się Ewangelią”. Matemblewo jest takim miejscem, oazą dla duszy, gdzie każdy potrzebujący doświadczy płynącej z natchnienia Ducha Świętego pociechy, miłości, radości, pokoju… Z Jego pomocą łatwiej jest przeżywać swoje cierpienie i trudy bycia samotną mamą.

Właśnie w tym kontekście przeżywaliśmy odpust w Matemblewskim Sanktuarium, uczczony podczas uroczystej Mszy świętej. W homili ksiądz ujął nasze serca prawdą, że Bóg zna nas do glębi i wie, jak bardzo pragniemy być kochani. Właśnie dlatego Boski Ojciec nie zwleka ze swoją Dobrą Nowiną i chce każdego z nas obdarzyć tą CARITAS – czyli MIŁOŚCIĄ, pełną zrozumienia, pokoju serca i wolności.

Nie ulega wątpliwości, iż większość z nas pragnie być kochana. Często wyraża się to w prostych gestach, w szukaniu wzajemnego zrozumienia i wsparcia u bliskich, a także u kapłanów i osób konsekrowanych. Poszukujemy sensu, własnej misji i sposobu na jej spełnianie się, czy to w kontekście małżeństwa i rodzicielstwa lub oddania się Bogu na wyłączną służbę jako osoba duchowna. Ważne jest jednak to, by wypełnianie życiowej misji było kolejnym krokiem do podążania za tą największą Miłością. Dajmy się porwać tej Miłości, która jako jedyna może przeprowadzić nas przez całe nasze życie tak, że będziemy zawsze doświadczali, jak bardzo jesteśmy kochani…