Dziś jestem pewna, że Bóg jest, że był przy mnie, choć ja byłam daleko. Gdy wspominam historię mojego życia, jestem zdumiona miłością Boga – Justyna, podopieczna w DSMC.

 

Listopad 2016 r.: Po Mszy świętej znajomy szafarz zapytał mnie o moją sytuację bytową. Byłam bezdomna i w ciąży. Gdy usłyszał, że mam problemy, zaprowadził mnie do figury Matki Bożej i zwrócił się do Maryi: „Matko Boża, jesteś matką, nie miałaś schronienia, gdy oczekiwałaś narodzin Jezusa. Spójrz na Justynę, Ona też zostanie matką i nie ma domu…” Następnego dnia pracownik socjalny przyjechał  do mojej siostry, gdzie czasami przebywałam. Przywiózł skierowanie do Domu Samotnej Matki Caritas w Matemblewie. Trafiłam pod płaszcz Matki Bożej Brzemiennej.

13 listopada 2016 r.: Do Domu Samotnej Matki przywiozła mnie moja siostra Ewelina. Byłam w 5 miesiącu ciąży. Ciąża przebiegała dobrze.

12 lutego 2017r.: Wieczorem koło godziny 20:00 siostry wezwały karetkę pogotowia i półtora godziny później urodziła się Amelka. Zaskoczyło mnie to, że po porodzie nie przyniesiono mi córeczki i nic mi nie powiedziano. Martwiłam się, czy poród przebiegł pomyślnie i czy moja córka jest zdrowa. Dopiero na drugi dzień dowiedziałam się, że żyje, ale jej stan zdrowia był krytyczny. Leżała na OIOM-ie podłączona do respiratora. Gdy ją zobaczyłam, przeżyłam dużo sprzecznych emocji. Byłam wystraszona stanem mojego dziecka, ale szczęśliwa, że żyje i jest ze mną. Bardzo chciałam wziąć ją na ręce, przytulić i nakarmić, ale nie mogłam. Pobyt w szpitalu trwał miesiąc. Gdy już cieszyłam się, że zabiorę Amelkę do domu, okazało się, że ma cytomegalię.

Miesiąc później: Amelka przewieziona została do innego szpitala, gdzie byłyśmy kolejne trzy tygodnie. Codziennie modliłam się i prosiłam Boga, by mi jej nie zabierał. Trzymałam ją za rączkę i modliłyśmy się razem. Pragnęłam by żyła, bez niej moje życie straciłoby sens. Gdy już wyszłyśmy ze szpitala, myślałam, że mój koszmar się skończył. Byłam spokojna. Do czasu…

Dwa miesiące później: Informacja uderzyła nagle i z dużą siłą. Dowiedziałam się, że Amelka ma duży niedosłuch. Powrócił strach, jak dalej będziemy żyć. Zaczęły się wizyty u lekarzy, badania…

17 lutego 2018r.: Razem z rodziną, siostrami i innymi matkami w DSMC świętowaliśmy roczek mojej córki.

 

Okazało się, że wada słuchu Amelki nie jest wielkim problemem. Teraz nosi aparaty słuchowe i rozwija się prawidłowo. Jest pogodnym dzieckiem i największym darem od Boga.

 

Jestem szczęśliwą mamą uśmiechniętej dziewczynki, a problemy, które nas doświadczyły, zbliżyły nas do siebie.

 

Amelka została ochrzczona, gdy miała prawie trzy miesiące, a ja jestem matką chrzestna trójki dzieci innych matek w DSMC. Wiem, że ciąży na mnie wielka odpowiedzialność, ale wierzę, że Bóg jest ze mną i pomoże mi, jak dotąd.

 

s.Teresa